Historia Anity
Historia Anity
Nie zamierzałam się poddać – mówi wprost. – Wyznaczyłam sobie różne zadania i podeszłam do tematu projektowo. Wizyta u chirurga, przyjęcie chemioterapii, operacja i tak dalej. Konsekwentnie realizowałam kolejne zadania. Myślę, że takie podejście do ciężkiej choroby jest najlepsze, bo wtedy koncentrujemy się na „zaliczeniu” kolejnego etapu i nie tracimy energii na rozpamiętywanie przeszłości, przyszłości czy zadawanie pytania – dlaczego mnie to spotkało.
Czas przebudzenia
Anita od dziesięciu lat zmaga się chorobą Addisona-Biermera, którą potocznie nazywa się anemią złośliwą. To schorzenie autoimmunologiczne objawiające się niedokrwistością wywołaną zaburzeniem wchłaniania witaminy B12. Przez te wszystkie lata była pod opieką hematologa, ale żaden z lekarzy nie wspomniał o tym, że schorzenie istotnie zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory układu pokarmowego.
Kobieta regularnie robiła badania, które pozwalały ocenić stan jej krwi. Podczas jednej z wizyt przypadkowo trafiła do lekarza, który okazał duże zainteresowanie jej stanem zdrowia. To właśnie wtedy pierwszy raz usłyszała, że jej podstawowa choroba zwiększa ryzyko zachorowania na raka żołądka i jelit. Specjalista bez namysłu wystawił skierowanie na wykonania kontrolnej gastroskopii.
– Nie miałam żadnych niepokojących objawów, nic mi nie dolegało – wspomina Anita. – Czułam się zdrowa, ale – zgodnie z zaleceniem lekarza – w marcu 2022 roku zrobiłam gastroskopię. Już w trakcie badania lekarz powiedział, że widzi guz wielkości 2 centymetrów i, że jego zdaniem, nie wygląda to dobrze. Po miesiącu odebrałam wyniki. Diagnoza – nowotwór żołądka.
Liczy się czas
– Kiedy zdałam sobie sprawę, że jestem poważnie chora wpadłam w rozpacz – mówi Anita. – Płakałam, czułam się bezradna. W naszej rodzinie nikt nie chorował na nowotwór, więc nie wiedziałam, gdzie szukać pomocy. Na szczęście dość szybko się pozbierałam. Razem z mężem uruchomiliśmy wszystkie możliwe kontakty. Polecono nam kilka miejsc, ale najwięcej dobrych opinii padło pod adresem klinik onkologicznych Lux Med, które mają podpisane umowy z NFZ. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Po wyrobieniu karty DILO trafiłam do chirurga, który poinformował mnie, że konieczna będzie całkowita resekcja żołądka.
Trzy tygodnie po pierwszej wizycie u chirurga Anita przyjęła pierwszą chemię. Aktualny standard leczenia zaawansowanego raka żołądka obejmuje stosowanie okołooperacyjnej (w tym przedoperacyjnej) chemioterapii w schemacie określanym skrótem FLOT (podawane są 4 cykle chemioterapii przed leczeniem operacyjnym i 4 cykle po leczeniu operacyjnym). Taką właśnie terapię zaproponowano Anicie.
– Źle znosiłam chemioterapię przedoperacyjną – mówi Anita. – Było ciężko. Czułam się fatalnie, zwłaszcza po dwóch pierwszych dawkach. Dręczyły mnie wymioty, biegunka, wypadły mi włosy. Kolejne dwie chemioterapie przedoperacyjne zniosłam lepiej. Mogłam nawet trochę popracować. Jednak z chemioterapią po operacji już nie poszło tak gładko, ale udało się przetrwać.
Ogarnąć ten projekt
Anita jest typem zadaniowca. Łatwo się nie poddaje. Kiedy uporała się ze strachem i rozpaczą po diagnozie, przystąpiła do działania. Wszystko przemyślała i poukładała zadania.
– Nie zamierzałam się poddać – mówi wprost. – Wyznaczyłam sobie różne zadania i podeszłam do tematu projektowo. Wizyta u chirurga, przyjęcie chemioterapii, operacja i tak dalej. Konsekwentnie realizowałam kolejne zadania. Myślę, że takie podejście do ciężkiej choroby jest najlepsze, bo wtedy koncentrujemy się na „zaliczeniu” kolejnego etapu i nie tracimy energii na rozpamiętywanie przeszłości, przyszłości czy zadawanie pytania – dlaczego mnie to spotkało.
Rak żołądka to nowotwór operacyjny. Rzadko poddaje się chemioterapii, ale podaje się ją aby zapobiec przerzutom. Anita przyjęła chemioterapie przedoperacyjna, przeszła operacje usunięcia żołądka.
– Po operacji lekarze przeprowadzili bardzo dokładne badania histopatologiczne – opowiada. – I co się okazało? W 40. pobranych wycinkach nie znaleźli komórek nowotworowych. Chemioterapia zadziałała, co – podobno – zdarza się u niewielkiego odsetka pacjentów. Ja miałam to szczęście. W mojej głowie pojawiła się wtedy myśl, że może nie będę musiała przyjmować chemii po operacji. Opiekująca się mną lekarka, po konsultacji z innymi onkologami uznała jednak, że należy kontynuować leczenie. Tak się stało. Przyznam, że psychicznie była to dla mnie trudna sytuacja. Fizycznie też nie było łatwo, bo zdarzało się, że przyjmowałam kolejną dawkę chemii, a jeszcze odczuwałam skutki uboczne poprzedniej.
Życie bez żołądka
– Wiele osób pyta mnie, jak się żyje bez żołądka? Kiedy lekarz powiedział mi, że konieczne jest usunięcie żołądka myślałam, że do końca życia będę podłączona do jakiś rurek, urządzeń. Ale prawda jest taka, że żyje się prawie normalnie. Mam pewne ograniczenia dietetyczne. Nie powinnam jeść niektórych rzeczy, ale moje jelita jak na razie dobrze sobie radzą z każdym rodzajem pożywienia. Jedyna różnica, którą odczuwam, jest związana z przełykaniem potraw i ich przemieszczaniem się przez układ pokarmowy. Mój przełyk jest połączony bezpośrednio z jelitem. Nie ma „worka” (żołądka), do którego wpada jedzenie, a więc czuję jak ono wędruje przez organizm. To niezbyt miłe doznanie. Oczywiście uczę się trochę inaczej jeść, aby uwolnić się od tego uczucia. Dlatego każdy kęs bardzo starannie rozgryzam. Nie ma mowy o jedzeniu w pośpiechu czy tzw. złapaniu czegoś na ząb. Pospieszne jedzenie, w moim przypadku, prowokuje wymioty. Krótko mówiąc – stosuję dietę lekkostrawną, warzywa jem zwykle gotowane lub pieczone, ale mogę sobie też pozwolić na odrobinę lekko obsmażonego mięsa.
Wrzuciłam na luz
Doświadczenia ostatnich miesięcy i zmaganie się z chorobą nowotworową bardzo odmieniły Anitę. Zmieniły się jej priorytety, zweryfikowały się poglądy na wiele spraw.
– Zawsze miałam problem z akceptacją swojego ciała – wyznaje Anita. – Przez 40 lat go nie akceptowałam, bo ciągle nie spełniało ono moich oczekiwań. Ale choroba radykalnie wyleczyła mnie z takich myśli. Pokochałam swoje ciało, bo widziałam jak dzielnie walczy, jak stara się znieść wszystkie trudy, na jakie było wystawione.
Już na początku chorowania uświadomiłam sobie, że mój stan psychiczny będzie miał kluczowy wpływ na to, jak przejdę chorobę. Postanowiłam działać autoterapeutycznie. Zaczęłam zapisywać swoje przemyślenia. Wiedziałam, że muszę zadbać o swoją głowę, nie dopuszczać złych myśli. Nigdy nie zadałam sobie pytania – dlaczego ja? No cóż, trzeba przyjąć do wiadomości, że jednego dnia jesteśmy zdrowi, a drugiego możemy się rozchorować. Nie ma w tym żadnej kary, żadnej winy. Tak po prostu jest, że nasze ciało jest narażone na tysiące zagrożeń, co może spowodować jakąś chorobę.
Osobowość Anity, ale i jej podejście do choroby sprawiły, że nigdy nie miała problemu z mówieniem o swojej chorobie. Nie ukrywała jej ani przed bliskimi, ani przed znajomymi. A nawet więcej. Swoimi przemyśleniami dzieliła się też na LinkedIn.
Czas przebudzenia
– Otwarte mówienie o chorobie, wbrew pozorom, dodaje sił – mówi Anita. – Ukrywanie prawdy niczemu nie służy. Nie wyobrażałam sobie, żeby taić przed kimkolwiek swoją chorobę. Postanowiłam skupić się na zdrowieniu, a nie na chorowaniu. Po trzech miesiącach chorowania zdecydowałam się pierwszy raz napisać o sobie na LinkedIn. Mój wpis przeczytało pół miliona osób, często obcych. Dziękowano mi za to, że staram się odczarować choroby nowotworowe. Niektórzy przyznawali się do tego, że nigdy nie przyznali się np. w pracy do swojej choroby, że ukrywali ją przed rodziną. Ja położyłam karty na stół, co jak sądzę, uzdrowiło sytuację, oswoiło znajomych i nieznajomych z chorobą nowotworową. Tak postępowałam od początku. Zresztą jedną z pierwszych osób, które dowiedziały się, że mam raka był mój szef. Nie chciałam, aby snuto domysły na temat mojej nieobecności w pracy.
– Chorowanie było totalną rewolucją w moim życiu – dodaje. – Zmienił się mój stosunek do własnego ciała. Zmieniło się moje myślenie na temat czym jest zdrowie, czym jest choroba, co w życiu jest ważne. Zdałam sobie sprawę z tego, jak wiele mogę znieść i jak dobrze sobie poradzić z trudnymi wyzwaniami. Przetrwałam 6 miesięcy z chemioterapią, straciłam żołądek, ale rewolucja jaka dokonała się w mojej głowie jest bezcenna. Krótko mówiąc, odpuściłam sobie sprawy, rzeczy, które dręczyły mnie latami. Uwolniłam się od nich i to jest ogromna korzyść dla mnie.
Z własnego doświadczenia wiem, że wiele osób nie potrafi się zachować w obecności osoby chorującej na nowotwór. Niektórzy uważają, że trzeba się silić na szukanie szczególnych słów, aby z kimś takim rozmawiać. Nie ma takiej potrzeby. Wystarczy choremu dać znać, że jesteśmy obok, że może na nas liczyć. Aby wesprzeć chorego nie są potrzebne fajerwerki. Wystarczy być.
Może nie wszyscy w to uwierzą, ale choroba „wyleczyła” mnie z wielu schematów. Kiedyś nie poszłabym do sklepu w dresie, bo przecież trzeba jakoś wyglądać. Teraz moje przekonania całkowicie się zmieniły. W szpitalu wszyscy chodzą po korytarzu z łysą głową i w wygodnej piżamie. Dziś ważne jest dla mnie to, co sama o sobie myślę, a nie to, jak ocenią mnie inni. Zweryfikowałam swoje postrzeganie świata, pracy, tzw. obowiązków. Wyzdrowiałam, pokonałam chorobę nowotworową. Nie było łatwo, ale wszystkim, których też może to spotkać, chciałabym powiedzieć, że w procesie leczenia i zdrowienia niezwykle ważna jest kondycja psychiczna. Zapisywałam myśli, które przychodziły mi do głowy. Gdy były zapisane mogłam na nie spojrzeć z innej perspektywy i np. stwierdzić, że nie chce tak myśleć. To pomagało mi budować silną psychikę, która jest niezbędna w walce z chorobą nowotworową. Nie myślę o tym, co będę robiła za 10 lat. Staram się myśleć o tym, jak miło spędzić chwile z córką, jak wykorzystać każdy dzień i jak czerpać z tego radość.
Twoja historia
Jeśli chcesz podzielić się swoją historią napisz do nas.
Historia Mateusza
Mam na imię Mateusz i moja historia, związana z rakiem jelita grubego, zaczęła się w ostatnich dniach 2021 roku i składa się z wyjątkowych zbiegów okoliczności oraz szokującego zakończenia. Objawy zwiastujące nadchodzące kłopoty były, jak na ten nowotwór, bardzo niespecyficzne. W trakcie świąt Bożego Narodzenia pojawiła się gorączka sięgająca 39 st. C. Podejrzewałem COVID-19, więc… Czytaj więcej Historia Mateusza
Historia Aleksandry
Mam na imię Aleksandra, mam 33 lata, jestem lekarką w trakcie rezydentury z pediatrii. Dwa lata temu choroba zaskoczyła mnie na osiem miesięcy przed ukończeniem mojej specjalizacji. Zawsze byłam osobą wysportowaną. Bardzo lubię kolarstwo szosowe, uprawiałam jogę, chodziłam na siłownię. Dbałam też o swoją dietę i regularnie się badałam. Byłam bardzo zdrową, aktywną 31-latką. W… Czytaj więcej Historia Aleksandry
Historia Grzegorza
Trzydzieści lat temu lekarze pierwszego kontaktu nie byli tak skorzy jak obecnie, by od razu podejrzewać chorobę onkologiczną. Dlatego przez kilka lat dokuczające mi krwawienia czy zaburzenia wypróżnień interpretowali jako wynik stresu. Nie protestowałem, bo faktycznie jestem dość nerwowy. Jednak, gdy dolegliwości nie ustępowały, trafiłem wreszcie w 1996 roku do onkologa. Miałem wtedy 36 lat.… Czytaj więcej Historia Grzegorza
Historia Doroty
W momencie, gdy usłyszałam diagnozę, byłam dość młodą osobą. Miałam 36 lat, pracowałam. Mój świat wtedy runął! Bezpośrednim powodem wizyty u lekarza były biegunki, ale tak naprawdę problemy gastryczne miałam odkąd pamiętam. Były to przede wszystkim zaparcia, rzadziej biegunki. Miałam blokadę psychiczną, która związana była z problemem korzystania z toalet w miejscach publicznych czy na… Czytaj więcej Historia Doroty
Historia Weroniki
Moja historia onkologiczna rozpoczyna się w styczniu 2021 roku. Czyli praktycznie „w samym centrum” pandemii COVID-19. Jak to w większości przypadków – o chorobie dowiedziałam się zupełnie przypadkiem. W największym skrócie mówiąc, dość długo zmagałam się z bólem kręgosłupa. Przyczyny bólu przez neurologa oraz lekarza rehabilitacji były niestety bagatelizowane i to niestety doprowadziło do tego,… Czytaj więcej Historia Weroniki
Historia Marzeny
Mam na imię Marzena, mam 45 lat, wspaniałego męża i troje dzieci, najlepszych! Mam też raka, jednego z najgorszych, rzadkiego, bardzo złośliwego, źle rokującego…RDŻ (rak dróg żółciowych). Zawsze byłam szczupła, biegam (mam na koncie kilka półmaratonów) pływam, jeżdżę na rowerze. Nie palę papierosów, ale jestem uzależniona od kawy 🙂 Może brzmi trochę śmiesznie ale całe… Czytaj więcej Historia Marzeny
Historia Ilony
Mam na imię Ilona, za moment kończę 43 lata i od 15-tu lat mieszkam w Anglii. 3 lata temu zdiagnozowano u mnie raka dróg żółciowych, chorobę o której istnieniu nie wiedziałam ani ja, ani nikt z moich bliskich, znajomych, ani kolegów. Moja choroba, jak zresztą u wielu osób, rozwinęła się na długo przed oficjalną diagnozą.… Czytaj więcej Historia Ilony
Historia Magdaleny
Ważne, by nigdy się nie poddawać nawet jak w pewnej chwili wydaje się, że świat zbuntował się przeciwko nam. Mam 38 lat, partnera i poukładane życie prywatne i zawodowe. Od zawsze byłam osobą bardzo aktywną, mimo wielu obowiązków zawodowych znajdowałam czas na hobby jakim jest sport. Lubię ćwiczyć na siłowni i biegać. Obecnie sport traktuję… Czytaj więcej Historia Magdaleny
Historia Bożeny
Przykre skutki kłamstwa Warto być szczerym ze swoim lekarzem. Dość boleśnie przekonała się o tym pani Bożena, która zataiła przed lekarzem, że zaordynowana przez niego kuracja nie przyniosła oczekiwanego rezultatu. A wszystko dlatego, że panicznie bała się kolonoskopii. Zaczęło się od objawów gastrycznych. Biegunka na przemian z zaparciem, wzdęcia brzucha, gazy. O tych objawach Bożena… Czytaj więcej Historia Bożeny
Historia Anity
Czas przebudzenia Anita od dziesięciu lat zmaga się chorobą Addisona-Biermera, którą potocznie nazywa się anemią złośliwą. To schorzenie autoimmunologiczne objawiające się niedokrwistością wywołaną zaburzeniem wchłaniania witaminy B12. Przez te wszystkie lata była pod opieką hematologa, ale żaden z lekarzy nie wspomniał o tym, że schorzenie istotnie zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory układu pokarmowego. Kobieta regularnie… Czytaj więcej Historia Anity
Historia Barbary
Pani Barbara Fundament pacjentka oddziału onkologicznego Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie opowiada o swoich zmaganiach z chorobą onkologiczną i zachęca do badań profilaktycznych.
Historia Justyny
Justyna – wrzodziejące zapalenie jelita grubego Trudna, ale odpowiedzialna decyzja Wydaje się krucha, jak porcelanowa lalka. Ale to pozory. Ta młoda kobieta dobrze wie na czym polega prawdziwe życie i ile trzeba znieść, aby choroba nie dominowała nad wszystkim, czego się pragnie. Justyna Dziomdziora od dziecka miała problemy z jelitami. Często skarżyła się na ból… Czytaj więcej Historia Justyny
Historia Grażyny
U Pani Grażyny Mołas raka jelita grubego zdiagnozowano w 2021 roku. Miała dwukrotnie pozytywny wynik testu na krew utajony w kale. Zgłosiła się do lekarza POZ i rozpoczęła się jej podróż przez kolejne etapy diagnozy i terapii.
Historia Sandry
Choroba jest częścią mojego życia, ale go nie dominuje Woody Allen powiedział – jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach na przyszłość. No cóż, bywa tak, że nasze spokojne i zaplanowane życie w jednej chwili wywraca się do góry nogami. Nagle stajesz twarzą w twarz z przeciwnikiem, który jest bezwzględny, okrutny i nie… Czytaj więcej Historia Sandry
Historia Janusza
U Pana Janusza Lichtarskiego zdiagnozowano raka jelita grubego, kiedy miał zaledwie 40 lat. Choroba zmieniła jego życie w wielu aspektach. Opowiada o tym jak radzi sobie z wyzwaniami związanymi z chorobą i ile mieniła w jego życiu.
Historia Edwarda
U Pana Edwarda Sosińskiego raka jelita grubego zdiagnozowano w czerwcu 2021 roku. 82-letni wrocławianin opowiada jak wyglądała jego diagnoza, dotychczasowe leczenie i jak radzi sobie z chorobą.
Historia Radka
Mam na imię Radek. Moja historia z rakiem trzustki zaczęła się od wystąpienia objawów żółtaczki mechanicznej, która przeszkadzała mi w trakcie treningów tenisowych. Czułem, że z jakiegoś powodu przegrywam z kolegami, z którymi wcześniej wygrywałem. To właśnie żółtaczka spowodowała, że zgłosiłem się do lekarza, a ten bez zbędnej zwłoki skierował mnie do szpitala na badania.… Czytaj więcej Historia Radka
Historia Ireneusza
Z wielkim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Ireneusza w grudniu 2021 roku. Nasze wyrazy współczucia i nieustające wsparcie przekazujemy żonie Ireneusza, Beacie. Ireneusz był bardzo aktywny i zaangażowany dzieląc się swoją historia i doświadczeniem w ramach współpracy z naszą Fundacją, a także z Digestive Cancers Europe (DiCE). Mimo pogarszającego się stanu zdrowia sam motywował innych,… Czytaj więcej Historia Ireneusza
Historia Roberta
Ważne jest, aby wierzyć w zwycięstwo Robert Mam 46 lat, cudowną rodzinę i poukładane życie. Jestem człowiekiem aktywnym – biegam, gram w tenisa. Nie jestem otyły. Uważam, że w tym wieku każdy mężczyzna powinien zainteresować się swoim zdrowiem, zrobić badania, aby mieć pewność, że nic złego się nie dzieje. Nie miałem żadnych niepokojących objawów. Jem… Czytaj więcej Historia Roberta
Historia Krzysztofa
„Życie to najlepszy nauczyciel pokory i cierpliwości.” Ryzyko zachorowania na raka jelita grubego wzrasta, jeśli tę samą chorobę rozpoznano u krewnego w pierwszej linii (rodzic, rodzeństwo, dziecko). U Krzysztofa zdiagnozowano raka jelita grubego w 2020 roku, kiedy miał 37 lat. Na tę samą chorobę w wieku 42 lat zmarła jego mama. Od kilku lat… Czytaj więcej Historia Krzysztofa
Historia Tomasza
Rak jelita grubego jest nowotworem podstępnym. Nie daje objawów, a jeśli już, to są one niejednoznaczne i często mylnie diagnozowane przez lekarzy. Przekonał się o tym Tomasz, który zachorował na raka jelita grubego w młodym wieku i dla niego zupełnie nieoczekiwanie. Zdiagnozowanie nowotworu w przypadku Tomasza było zupełnym przypadkiem. Przedłużające się zatrucie pokarmowe skłoniło go… Czytaj więcej Historia Tomasza
Historia Wiesława
Rak jelita grubego to jeden z bardziej podstępnych nowotworów, który rozwija się przez długi czas nie dając żadnych objawów. Tak było w przypadku bohatera tej historii, który dowiedział się o chorobie podczas rutynowych badań. Wiesław zgłosił się do lekarza w 2017, by wykonać badania kontrolne. Z uwagi na to, że ukończył 50. rok życia lekarka… Czytaj więcej Historia Wiesława
Historia Kasi
Kasia odeszła 11 czerwca 2023r. w wieku 42 lat, po 9 latach od diagnozy raka trzustki. Kasia będzie żyć dalej w naszej pamięci i sercach. Jest symbolem niezłomności i radości życia. Dziękujemy za to, że pomagałaś nam w dawaniu nadziei innym i w Twoje zaangażowanie w nasze krajowe i międzynarodowe projekty. Spoczywaj w pokoju. Nazywam… Czytaj więcej Historia Kasi
Historia Patrycji
Zawsze chciałam schudnąć, lecz tym razem chciałam zrobić to dobrze i mądrze. Skonsultowałam się więc z lekarką, która zleciła badania kontrolne, w tym USG jamy brzusznej. Była środa, druga połowa lipca, moja przyjaciółka za 2 i pół tygodnia wychodziła za mąż i to miał być jeden z najradośniejszych miesięcy ostatnich lat. Ale… podczas badania okazało… Czytaj więcej Historia Patrycji
Historia Barbary
„Nikt z nas nie spodziewa się, że to właśnie ktoś z nas pewnego dnia zachoruje na raka. Bez względu na to, co pokazują statystyki chorób nowotworowych, bardzo mało osób bierze pod uwagę, że te liczby mogą odnieść się do ich osobistej sytuacji. Muszę przyznać, że tak było i w moim przypadku. Kiedy w listopadzie 2006… Czytaj więcej Historia Barbary