Historia Magdaleny
Historia Magdaleny
Ważne, by nigdy się nie poddawać nawet jak w pewnej chwili wydaje się, że świat zbuntował się przeciwko nam.
Ważne, by nigdy się nie poddawać nawet jak w pewnej chwili wydaje się, że świat zbuntował się przeciwko nam.
Mam 38 lat, partnera i poukładane życie prywatne i zawodowe. Od zawsze byłam osobą bardzo aktywną, mimo wielu obowiązków zawodowych znajdowałam czas na hobby jakim jest sport. Lubię ćwiczyć na siłowni i biegać. Obecnie sport traktuję jako terapię dla ciała i reset dla głowy. Mam na swoim koncie udział w około 30 biegach na 5, 10, 15 czy 21 km. Nigdy nie brałam pod uwagę, że mnie młodą kobietę, żyjącą zdrowo może spotkać taka choroba i to w tak młodym wieku – 35 lat.
Od kilku lat jestem wegetarianką, jem zdrowo, nie miałam żadnych objawów wskazujących na tę chorobę. Także nie miałam objawów ze strony układu pokarmowego. W lipcu 2019 r. po powrocie z urlopu postanowiłam zrobić USG jamy brzusznej, tak po prostu, bo nigdy nie miałam. Poszłam na prywatną wizytę i w trakcie badania lekarz kilka razy patrzył na obraz jaki pokazywał ultrasonograf, w końcu powiedział, że mam duży guz w brzuchu. W pierwszej chwili nie wiedziałam co myśleć, ale doszłam do wniosku, że to pewnie nic takiego. Lekarz jednak skierował mnie na SOR i to natychmiast, do najbliższego szpitala. Dopiero wtedy, po tych słowach dotarło do mnie, że coś jest nie tak. Na SOR zgłosiłam się do najbliższego szpitala jaki mam – Szpitala Bielańskiego. Po oczekiwaniu na lekarza i ponownym USG jamy brzusznej, potwierdzono, że mam duży guz w brzuchu, w okolicach trzustki lub nadnerczy. Zostałam skierowana na oddział do prof. dr hab. Wojciecha Zgliczyńskiego (wspaniały człowiek), by dokładnie wyjaśnić mój przypadek. W szpitalu zrobiono mi badania i tomografię komputerową brzucha z kontrastem. Badanie potwierdziło, że mam nowotwór, ale trzustki i to duży ponad 10 cm! W tym momencie do mnie dotarło, co to za choroba. Przecież czytałam o niej. Zmarła na nią znana aktorka Anna Przybylska. I nagle w głowie pojawiło mi się mnóstwo – „Co dalej, czy będę żyć, jak będę żyć i co mam robić?” Przecież nie mam w rodzinie takiej historii i mam tylko 35 lat. A nowotwór trzustki to choroba „starszych ludzi”. Mimo wszystko postanowiłam się nie poddać. Miałam rodzinę, pracę, ludzi w pracy, musiałam znaleźć motywację by to przejść.
Po tym szpitalu był kolejny, szpital Bródnowski i oddział pod opieką pani Dr Ewy Godziemba – Maliszewskiej, gdzie miałam wykonane w znieczuleniu badanie EUS i badanie histopatologiczne guza. Diagnoza potwierdziła, że jest to nowotwór trzustki SPN i jest konieczna szybka operacja. W tamtej chwili nie wiedziałam co mam zrobić, nagle wszystkie myśli w głowie mi się rozmyły. Mimo to pomyślałam, że nie mogę się poddać, nie chciałam, przecież nie mogłam. Będę walczyć. Miałam ogromne wsparcie w rodzinie i najbliższych, którzy jeździli ze mną po pracy, brali razem ze mną urlopy, by jechać na wszystkie badania, do lekarzy. Szukając dalej pomocy trafiłam do Lublina do prof. Ryszarda Wierzbickiego. Wykonywał badania, markery nowotworowe i skierował mnie na PET-CT w celu potwierdzenia nowotworu i ewentualnych przerzutów. Jestem mu niezmiennie wdzięczna za jego pomoc, dzięki niemu żyję. Badanie PET-CT potwierdziło nowotwór SPN w rozmiarze ok. 13 cm. Na szczęście bez przerzutów, ale wymagana była pilna operacja. Pan prof. Ryszard Wierzbicki błyskawicznie pokierował mnie do świetnego specjalisty w Warszawie, prof. Mariusza Frączka, który wraz z dr Mariuszem Wyleżołem przeprowadzili ze mną konsultację, wytłumaczyli jak przebiega operacja, jakie jest ryzyko i zagrożenia operacji i jak może być po operacji. Byłam wszystkiego świadoma. Choć było to dla mnie tak abstrakcyjne, że nie przyjmowałam do wiadomości, że ja mogę nie móc funkcjonować normalnie, jak do tej pory… . W lutym 2020 r. w Szpitalu Czerniakowskim lekarze przeprowadzili ciężką operację resekcji trzustki i usunięcie guza, która trwała prawie 8 h! Wielkie zaangażowanie lekarzy i walka z czasem o moje życie była dla mnie czymś niezwykłym. Jestem i tak bardzo wdzięczna za moje życie. Po operacji dowiedziałam się, że guz był nie tylko bardzo duży, ale również naciskał na inne narządy i operacja była wykonana w odpowiednim czasie. Dostałam wielką pomoc od lekarzy i wielkie wsparcie przed i po operacji, bo mimo, że starałam się trzymać, także się bałam. Miałam momenty zawahania, ale nie chciałam wpadać w depresję, bo miałam rodzinę, pracę i bardzo chciałam żyć. Chciałam móc wrócić do tego wszystkiego i normalnie żyć do końca, jakiekolwiek miało to wtedy znaczenie.
Operacja przebiegła pomyślnie, po operacji pamiętam, że prof. Frączek przyszedł jako pierwszy zapytać o samopoczucie, że trzeba wierzyć, że wszystko będzie dobrze i to mi dało wtedy dużo wiary, że będę żyć normalnie. Dopiero jak zobaczyłam swój brzuch i ogromny szew na prawie 30 cm dotarło do mnie, że to był nowotwór i to trzustki. W tym momencie uświadomiłam sobie, że ta choroba mogła mi zabrać wszystko, moje całe życie, a komuś zabrać mnie. A ja żyję, a szew czy teraz blizna, to tylko defekt, znak, który świadczy o walce z ostrym przeciwnikiem i w moim przypadku wygranej.
Opiekę w Szpitalu Czerniakowskim miałam wspaniałą od lekarzy poczynając, którzy walczyli o moje życie na stole operacyjnym, na pielęgniarkach kończąc. Po operacji byłam odwiedzana nie tylko przez rodzinę, ale i przez lekarzy, którzy interesowali się moim przypadkiem, byli bardzo empatyczni. Zostałam wypisana, byłam na zdjęciu szwów i potem nastała pandemia. Resztę konsultacji miałam zdalnie, ale mimo wszystko, że było mi bardzo trudno, bo nigdy nie miałam styczności ze szpitalem jako pacjentka, to postanowiłam być „zdrowa”. Początki były bardzo trudne, nie miałam siły wstać, ani chodzić. Tak bardzo bolał mnie brzuch, nawet przy zwykłym kichnięciu. Bezpośrednio po operacji znalazłam dietetyka i po uzgodnieniu i konsultacji online, analizie moich wyników, zaczęłam płynną dietę i tak trwałam do 1,5 roku. Nie mogłam jeść normalnie, bo sprawiało mi to ogromny dyskomfort trawienny. Do tego codziennie brałam i nadal biorę kreon i inuslinę. Po 3 miesiącach bycia na zwolnieniu lekarskim poprosiłam lekarza o możliwość powrotu do pracy, przecież w tym czasie wszyscy pracowali zdalnie przez pandemię. Dostałam zgodę i wróciłam do pracy „z łóżka”. Myślę, że to mi także dało „zdrowie”. Praca po operacji wymagała ode mnie logistyki w pilnowaniu leków, przygotowywaniu posiłków, ale na wysokości zadania stanął mój partner, który wciąż był i nadal jest… .
Obecnie mijają 3 lata od mojej diagnozy, żyję, myślę, że normalnie. Robię regularne badania. USG i tomografię co pół roku, biorę leki, jem w miarę normalnie, wiem co mogę, nie piję alkoholu, bo w moim przypadku to zabronione. Rok temu wróciłam też do aktywności fizycznej – biegam, czasami wyjdę z partnerem poćwiczyć na siłownię. Skończyłam jeden kierunek studiów podyplomowych, obecnie kończę drugi i mam zamiar zacząć trzeci. Od kilku lat pracuję w branży medycznej co stało się moją pasją, a przez to wydarzenie chciałabym jeszcze bardziej rozwijać się w tej branży. Mimo, że mam ogromną bliznę i brak czucia w większej części brzucha to akceptuję moje ciało i to co mnie spotkało.
Od siebie mogę powiedzieć, że trzeba wierzyć i walczyć, wierzyć, że da się żyć „normalnie” po. Nie wolno się załamywać, poddawać na starcie, trzeba walczyć, chociaż nie jest to łatwe. Ale naprawdę to daje nam siłę do tego, by to wszystko przejść. Ważne jest w takiej sytuacji, by w życiu mieć jakiś cel i mieć dla kogo i wtedy chce się żyć. Tak jak moja rodzina, która była dla mnie ogromnym wsparciem. Dopiero po chorobie uświadomiłam sobie, jak oni przeżywali mój nowotwór, jak moi rodzice mieli ogromny stres, ile ich kosztowało ukrywanie tego jak się stresują. Jak bardzo mój partner starał się być wsparciem i nie dał mi odczuć, że się tak samo boi jak ja.
Obecnie mam po co żyć, prócz kochanej rodziny mam także wspaniałą pracę, niezwykłych ludzi w obecnej firmie, z dobrą energią, a obcowanie z nimi sprawia mi przyjemność. Mam w planach kolejne podróże, chciałabym zwiedzić Stany Zjednoczone czy Australię. Chcę skończyć studia, które zaczęłam. Chcę po prostu cieszyć się życiem każdego dnia, z każdej rzeczy nawet najmniejszej. Życie jest piękne, jest tylko jedno i warto je doceniać, doceniać tu i teraz, to co się ma w danej chwili. I doceniać rzeczy, których nie da się kupić za żadne pieniądze – zdrowie i rodzinę.
Twoja historia
Jeśli chcesz podzielić się swoją historią napisz do nas.
Historia Aleksandry
Mam na imię Aleksandra, mam 33 lata, jestem lekarką w trakcie rezydentury z pediatrii. Dwa lata temu choroba zaskoczyła mnie na osiem miesięcy przed ukończeniem mojej specjalizacji. Zawsze byłam osobą wysportowaną. Bardzo lubię kolarstwo szosowe, uprawiałam jogę, chodziłam na siłownię. Dbałam też o swoją dietę i regularnie się badałam. Byłam bardzo zdrową, aktywną 31-latką. W… Czytaj więcej Historia Aleksandry
Historia Grzegorza
Trzydzieści lat temu lekarze pierwszego kontaktu nie byli tak skorzy jak obecnie, by od razu podejrzewać chorobę onkologiczną. Dlatego przez kilka lat dokuczające mi krwawienia czy zaburzenia wypróżnień interpretowali jako wynik stresu. Nie protestowałem, bo faktycznie jestem dość nerwowy. Jednak, gdy dolegliwości nie ustępowały, trafiłem wreszcie w 1996 roku do onkologa. Miałem wtedy 36 lat.… Czytaj więcej Historia Grzegorza
Historia Doroty
W momencie, gdy usłyszałam diagnozę, byłam dość młodą osobą. Miałam 36 lat, pracowałam. Mój świat wtedy runął! Bezpośrednim powodem wizyty u lekarza były biegunki, ale tak naprawdę problemy gastryczne miałam odkąd pamiętam. Były to przede wszystkim zaparcia, rzadziej biegunki. Miałam blokadę psychiczną, która związana była z problemem korzystania z toalet w miejscach publicznych czy na… Czytaj więcej Historia Doroty
Historia Weroniki
Moja historia onkologiczna rozpoczyna się w styczniu 2021 roku. Czyli praktycznie „w samym centrum” pandemii COVID-19. Jak to w większości przypadków – o chorobie dowiedziałam się zupełnie przypadkiem. W największym skrócie mówiąc, dość długo zmagałam się z bólem kręgosłupa. Przyczyny bólu przez neurologa oraz lekarza rehabilitacji były niestety bagatelizowane i to niestety doprowadziło do tego,… Czytaj więcej Historia Weroniki
Historia Marzeny
Mam na imię Marzena, mam 45 lat, wspaniałego męża i troje dzieci, najlepszych! Mam też raka, jednego z najgorszych, rzadkiego, bardzo złośliwego, źle rokującego…RDŻ (rak dróg żółciowych). Zawsze byłam szczupła, biegam (mam na koncie kilka półmaratonów) pływam, jeżdżę na rowerze. Nie palę papierosów, ale jestem uzależniona od kawy 🙂 Może brzmi trochę śmiesznie ale całe… Czytaj więcej Historia Marzeny
Historia Ilony
Mam na imię Ilona, za moment kończę 43 lata i od 15-tu lat mieszkam w Anglii. 3 lata temu zdiagnozowano u mnie raka dróg żółciowych, chorobę o której istnieniu nie wiedziałam ani ja, ani nikt z moich bliskich, znajomych, ani kolegów. Moja choroba, jak zresztą u wielu osób, rozwinęła się na długo przed oficjalną diagnozą.… Czytaj więcej Historia Ilony
Historia Magdaleny
Ważne, by nigdy się nie poddawać nawet jak w pewnej chwili wydaje się, że świat zbuntował się przeciwko nam. Mam 38 lat, partnera i poukładane życie prywatne i zawodowe. Od zawsze byłam osobą bardzo aktywną, mimo wielu obowiązków zawodowych znajdowałam czas na hobby jakim jest sport. Lubię ćwiczyć na siłowni i biegać. Obecnie sport traktuję… Czytaj więcej Historia Magdaleny
Historia Bożeny
Przykre skutki kłamstwa Warto być szczerym ze swoim lekarzem. Dość boleśnie przekonała się o tym pani Bożena, która zataiła przed lekarzem, że zaordynowana przez niego kuracja nie przyniosła oczekiwanego rezultatu. A wszystko dlatego, że panicznie bała się kolonoskopii. Zaczęło się od objawów gastrycznych. Biegunka na przemian z zaparciem, wzdęcia brzucha, gazy. O tych objawach Bożena… Czytaj więcej Historia Bożeny
Historia Anity
Czas przebudzenia Anita od dziesięciu lat zmaga się chorobą Addisona-Biermera, którą potocznie nazywa się anemią złośliwą. To schorzenie autoimmunologiczne objawiające się niedokrwistością wywołaną zaburzeniem wchłaniania witaminy B12. Przez te wszystkie lata była pod opieką hematologa, ale żaden z lekarzy nie wspomniał o tym, że schorzenie istotnie zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory układu pokarmowego. Kobieta regularnie… Czytaj więcej Historia Anity
Historia Barbary
Pani Barbara Fundament pacjentka oddziału onkologicznego Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie opowiada o swoich zmaganiach z chorobą onkologiczną i zachęca do badań profilaktycznych.
Historia Justyny
Justyna – wrzodziejące zapalenie jelita grubego Trudna, ale odpowiedzialna decyzja Wydaje się krucha, jak porcelanowa lalka. Ale to pozory. Ta młoda kobieta dobrze wie na czym polega prawdziwe życie i ile trzeba znieść, aby choroba nie dominowała nad wszystkim, czego się pragnie. Justyna Dziomdziora od dziecka miała problemy z jelitami. Często skarżyła się na ból… Czytaj więcej Historia Justyny
Historia Grażyny
U Pani Grażyny Mołas raka jelita grubego zdiagnozowano w 2021 roku. Miała dwukrotnie pozytywny wynik testu na krew utajony w kale. Zgłosiła się do lekarza POZ i rozpoczęła się jej podróż przez kolejne etapy diagnozy i terapii.
Historia Sandry
Choroba jest częścią mojego życia, ale go nie dominuje Woody Allen powiedział – jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach na przyszłość. No cóż, bywa tak, że nasze spokojne i zaplanowane życie w jednej chwili wywraca się do góry nogami. Nagle stajesz twarzą w twarz z przeciwnikiem, który jest bezwzględny, okrutny i nie… Czytaj więcej Historia Sandry
Historia Janusza
U Pana Janusza Lichtarskiego zdiagnozowano raka jelita grubego, kiedy miał zaledwie 40 lat. Choroba zmieniła jego życie w wielu aspektach. Opowiada o tym jak radzi sobie z wyzwaniami związanymi z chorobą i ile mieniła w jego życiu.
Historia Edwarda
U Pana Edwarda Sosińskiego raka jelita grubego zdiagnozowano w czerwcu 2021 roku. 82-letni wrocławianin opowiada jak wyglądała jego diagnoza, dotychczasowe leczenie i jak radzi sobie z chorobą.
Historia Radka
Mam na imię Radek. Moja historia z rakiem trzustki zaczęła się od wystąpienia objawów żółtaczki mechanicznej, która przeszkadzała mi w trakcie treningów tenisowych. Czułem, że z jakiegoś powodu przegrywam z kolegami, z którymi wcześniej wygrywałem. To właśnie żółtaczka spowodowała, że zgłosiłem się do lekarza, a ten bez zbędnej zwłoki skierował mnie do szpitala na badania.… Czytaj więcej Historia Radka
Historia Ireneusza
Z wielkim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Ireneusza w grudniu 2021 roku. Nasze wyrazy współczucia i nieustające wsparcie przekazujemy żonie Ireneusza, Beacie. Ireneusz był bardzo aktywny i zaangażowany dzieląc się swoją historia i doświadczeniem w ramach współpracy z naszą Fundacją, a także z Digestive Cancers Europe (DiCE). Mimo pogarszającego się stanu zdrowia sam motywował innych,… Czytaj więcej Historia Ireneusza
Historia Roberta
Ważne jest, aby wierzyć w zwycięstwo Robert Mam 46 lat, cudowną rodzinę i poukładane życie. Jestem człowiekiem aktywnym – biegam, gram w tenisa. Nie jestem otyły. Uważam, że w tym wieku każdy mężczyzna powinien zainteresować się swoim zdrowiem, zrobić badania, aby mieć pewność, że nic złego się nie dzieje. Nie miałem żadnych niepokojących objawów. Jem… Czytaj więcej Historia Roberta
Historia Krzysztofa
„Życie to najlepszy nauczyciel pokory i cierpliwości.” Ryzyko zachorowania na raka jelita grubego wzrasta, jeśli tę samą chorobę rozpoznano u krewnego w pierwszej linii (rodzic, rodzeństwo, dziecko). U Krzysztofa zdiagnozowano raka jelita grubego w 2020 roku, kiedy miał 37 lat. Na tę samą chorobę w wieku 42 lat zmarła jego mama. Od kilku lat… Czytaj więcej Historia Krzysztofa
Historia Tomasza
Rak jelita grubego jest nowotworem podstępnym. Nie daje objawów, a jeśli już, to są one niejednoznaczne i często mylnie diagnozowane przez lekarzy. Przekonał się o tym Tomasz, który zachorował na raka jelita grubego w młodym wieku i dla niego zupełnie nieoczekiwanie. Zdiagnozowanie nowotworu w przypadku Tomasza było zupełnym przypadkiem. Przedłużające się zatrucie pokarmowe skłoniło go… Czytaj więcej Historia Tomasza
Historia Wiesława
Rak jelita grubego to jeden z bardziej podstępnych nowotworów, który rozwija się przez długi czas nie dając żadnych objawów. Tak było w przypadku bohatera tej historii, który dowiedział się o chorobie podczas rutynowych badań. Wiesław zgłosił się do lekarza w 2017, by wykonać badania kontrolne. Z uwagi na to, że ukończył 50. rok życia lekarka… Czytaj więcej Historia Wiesława
Historia Kasi
Kasia odeszła 11 czerwca 2023r. w wieku 42 lat, po 9 latach od diagnozy raka trzustki. Kasia będzie żyć dalej w naszej pamięci i sercach. Jest symbolem niezłomności i radości życia. Dziękujemy za to, że pomagałaś nam w dawaniu nadziei innym i w Twoje zaangażowanie w nasze krajowe i międzynarodowe projekty. Spoczywaj w pokoju. Nazywam… Czytaj więcej Historia Kasi
Historia Patrycji
Zawsze chciałam schudnąć, lecz tym razem chciałam zrobić to dobrze i mądrze. Skonsultowałam się więc z lekarką, która zleciła badania kontrolne, w tym USG jamy brzusznej. Była środa, druga połowa lipca, moja przyjaciółka za 2 i pół tygodnia wychodziła za mąż i to miał być jeden z najradośniejszych miesięcy ostatnich lat. Ale… podczas badania okazało… Czytaj więcej Historia Patrycji
Historia Barbary
„Nikt z nas nie spodziewa się, że to właśnie ktoś z nas pewnego dnia zachoruje na raka. Bez względu na to, co pokazują statystyki chorób nowotworowych, bardzo mało osób bierze pod uwagę, że te liczby mogą odnieść się do ich osobistej sytuacji. Muszę przyznać, że tak było i w moim przypadku. Kiedy w listopadzie 2006… Czytaj więcej Historia Barbary