Historia Weroniki
Historia Weroniki
Jeśli miałabym powiedzieć, co jest najtrudniejsze w te chorobie, to chyba relacje z otoczeniem. Bardzo dbam o siebie – regularna fizjoterapia, suplementacja, opieka psychologa sprawiły, że po tym co przeszłam jestem w naprawdę dobrej formie. Staram się normalnie pracować, korzystać z życia. Zaczęłam się nawet interesować psychoonkologią. Pojawiają się też gorsze dni, ale z biegiem czasu jest ich coraz mniej.
Moja historia onkologiczna rozpoczyna się w styczniu 2021 roku. Czyli praktycznie „w samym centrum” pandemii COVID-19. Jak to w większości przypadków – o chorobie dowiedziałam się zupełnie przypadkiem. W największym skrócie mówiąc, dość długo zmagałam się z bólem kręgosłupa. Przyczyny bólu przez neurologa oraz lekarza rehabilitacji były niestety bagatelizowane i to niestety doprowadziło do tego, że pierwsze badania zrobiłam bardzo, bardzo późno. Ale to właśnie mój fizjoterapeuta[1], mocno „naciskał”, żeby zrobić kontrolny rezonans kręgosłupa i poznać właściwą przyczynę bólu kręgosłupa. Kontrolny RMI zrobiłam w styczniu 2021. Wykazał zmiany, które należało poddać dalszej kontroli … dalej wszystko działo się już w ekspresowym tempie. W Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie założono mi kartę DILO. W marcu byłam już operowana, a w maju rozpoczęłam chemioterapię. Nic nie wskazywało na raka jelita grubego, nie mam żadnych obciążeń rodzinnych. Tak więc diagnozę „gruczolakorak jelita grubego w IV stadium zaawansowania” usłyszałam w wieku 34 lat!
Po tym jak odebrałam wynik rezonansu zgłosiłam się do lekarza ginekologa – bo w tej okolicy początkowo była widoczna nietypowa zmiana. Po kontrolnym USG, które nie było jednoznaczne, dostałam skierowanie do Poradni Ginekologii Onkologicznej. Okazało się jednak, że USG było niewystarczającym badaniem do określenia realnego problemu. Dopiero zlecone badanie TK wykazało, że chodzi o jelito grube, a zmiany widoczne w USG są już konsekwencją (naciekiem), widocznym w USG.
Tak więc z Poradni Ginekologii Onkologicznej zostałam przekierowana do Poradni Chirurgii Onkologicznej. Tam zajął się mną kolejny lekarz[2], który rozszerzył diagnostykę o kolejne TK jamy brzusznej oraz kolonoskopię. TK wykazało zaawansowane stadium choroby, a kolonoskopia oraz pobranie wycinka z tego badania potwierdziły diagnozę … gruczolakorak jelita grubego.
Po konsylium, w marcu 2021 zostałam poddana operacyjnej resekcji jelita grubego, gdzie usunięto mi prawie 30 cm jelita. Niestety w wyniku komplikacji śródoperacyjnych „obudziłam się” z workiem na brzuchu – wyłoniono mi stomię. I na tamtym etapie leczenie wydało mi się wyzwaniem nie do pokonania. Szczerze mówiąc, ta diagnoza „rak”, jakby do mnie nie docierała … Podchodziłam do problemu zadaniowo. Wydawało mi się nawet, że większym problemem była dla mnie sama stomia.
No właśnie … stomia. Dwa pierwsze dni po operacji przepłakałam. Stomia wydawała się być dla mnie przysłowiowym „końcem świata”. Panie pielęgniarki, które się mną opiekowały, wykazywały ogrom cierpliwości. Każda zmiana worka kończyła się płaczem. Dwa pierwsze tygodnie w domu również były bardzo, bardzo ciężkie. W łazience byłam kilkadziesiąt razy dziennie, bo cały czas dominowało uczucie, że worek się odkleja. Spałam „na wznak”, na ręcznikach i podkładach, ze strachu co będzie, jak worek pęknie lub się odklei. Po czasie udało mi się jednak oswoić ze stomią … nawet bardzo. Co prawda kosmetyczka z rzeczami „na wszelki wypadek” była zawsze ze mną, ale opanowałam ją do tego stopnia, że chodziłam nawet na basen. A dwa tygodnie przed operacją moja koleżanka Klaudyna, która jest fotografem, zrobiła mi sesję zdjęciową, gdzie „pokazujemy” stomię … taką jaka jest … bez worka.
Tak więc moim „końcem świata” była stomia, a nie rak, który jest faktycznie znacznie trudniejszym przeciwnikiem. Pamiętam, jak „negocjowałam” z lekarzem termin operacji … tak, żeby jeszcze poukładać swoje sprawy zawodowe. Usłyszałam wtedy: „Nie mamy czasu”. Oczywiście w pełni się temu podporządkowałam. Ale dopiero z perspektywy czasu, w zasadzie po dwóch latach zrozumiałam, że sytuacja była naprawdę trudna. Tak więc pomimo tego, że od początku znałam diagnozę, to „wyparcie” choroby spowodowało, że zamiast skupić się na emocjach i rozmyślaniu, po prostu realizowałam kolejne „zadania”.
Po operacji trafiłam do Poradni Onkologicznej. I tej pierwszej wizyty nie zapomnę do końca życia. Usłyszałam wtedy od kolejnego lekarza[3] najtrudniejsze słowa w życiu: „Pani Weroniko, nie jest dobrze. Walczymy o parę miesięcy. Sytuacja jest bardzo poważna”. I wtedy dopiero coś we mnie pękło. Pamiętam, że strasznie się popłakałam i nie mogłam się uspokoić. Jestem wdzięczna doktorowi za szczerość, ale również za to, że dał mi wtedy przestrzeń do przeżycia tych emocji. Wizyta się „zatrzymała” w miejscu, a ja miałam czas, żeby opanować emocje. Pamiętam, że popatrzyłam w takie małe okienko, które było nade mną i w głowie „przemknęło mi” całe życie. Ten dzień był bardzo trudny dla całej naszej rodziny. Dokładnie wtedy, kiedy siedziałam w Gabinecie Onkologa odszedł mój wujek, który był dla mnie drugim Tatą. 21 kwietnia 2021 rok zapamiętam do końca życia.
Z perspektywy czasu i tego, co się wydarzyło, trochę „podśmiewamy się”, że ta wizyta była dla wszystkich ekstremalnie trudna i razem z doktorem Potockim często ją wspominamy. Ale wtedy nikomu nie było do śmiechu. Wszystkie badania, które zostały przeprowadzone w między czasie wskazywały na IV stadium choroby, ponieważ poza węzłami chłonnymi, które usunięto w trakcie operacji, w TK klatki piersiowej znaleziono guza. Pomimo tego, że nie był on wtedy najważniejszy, powodował, że diagnoza wskazywała na znaczne zaawansowanie choroby (tzw. przerzuty odległe). Udało mi się jednak uspokoić emocje. I rozpoczął się kolejny etap mojego leczenia – chemioterapia.
Docelowo miała być ona podawana do końca życia, z okresowymi (w miarę możliwości) „wakacjami terapeutycznymi” na regenerację. Założono mi port naczyniowy. Tuż przez rozpoczęciem chemioterapii doktor wytłumaczył mi wszystkie możliwe komplikacje, problemy, dolegliwości, jakie mogą się pojawić na etapie chemioterapii. Zaproponowano mi dofinansowanie do peruki, bo już wtedy było wiadomo, że chemia, którą otrzymam pozbawi mnie włosów. Dostałam również możliwość skorzystania z opieki psychologicznej. W trakcie leczenia chirurgicznego i pobytu w szpitalu, codziennie „odwiedzała” mnie pani psycholog.
Po pierwszym cyklu chemioterapii miałam trzymiesięczne „wakacje terapeutyczne”. Po tym czasie zrobiono mi kontrolne TK. I tak – zupełnie niespodziewanie – poza guzkiem w płucach było „czysto”. I tak, sytuacja trwa do dziś. Remisja trwa od 2 lat i 10 miesięcy! W międzyczasie wycięto mi guzka z płuc, który po badaniu histopatologicznym okazał się jednoznacznie guzem przerzutowym. W marcu zeszłego roku (2023) , chirurg podjął się również operacji zespolenia jelita i plastyki przepukliny stomijnej. Ta operacja wydaje się być najtrudniejsza i niestety była mocno powikłana…zarówno na etapie samego zabiegu, jak i późniejszej regeneracji (między innymi ze stanem zapalnym, zatorowością i przetoką).
Z perspektywy tych prawie już 3,5 roku, uważam, że na każdym etapie otrzymywałam niezbędne informacje oraz pełną opiekę. Na każdym etapie czułam się zaopiekowana przez personel medyczny, dbano o prywatność i intymność. Poza leczeniem w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie korzystałam, a właściwie to do dziś korzystam z opieki psychologa, dietetyczki oraz fizjoterapeutów.
Odkąd pojawiła się diagnoza, wszystkie pytania i wątpliwości spisuję i konsultuję z lekarzami prowadzącymi oraz specjalistami, którzy się mną opiekują. Rzadko korzystam z informacji w tzw. googlach. Na początku leczenia wyczytałam w Internecie, że rodzaj choroby oraz stadium w jakim się znajduję daje mi 5% szans na przeżycie najbliższych 5 lat. Pamiętam, że psycholog wtedy zapytał „Co stoi na przeszkodzie, żebyś to Ty stanowiła te 5%?” I tak „przyjęłam, że to ja będę w tych 5%.
Najgorszy w tym wszystkim jest lęk. Na dzień dzisiejszy jest dobrze. Ale lekarze mówią, że w związku z tym, że były przerzuty do płuc, tak naprawdę komórki nowotworowe były (są) w całym organizmie. Nikt nie zagwarantuje, że choroba nie powróci, a każde kolejne badanie TK to ogromny stres … czekanie na wynik, nieprzespane noce, mdłości i ataki lęku.
Jeśli miałabym powiedzieć, co jest najtrudniejsze w te chorobie, to chyba relacje z otoczeniem. Bardzo dbam o siebie – regularna fizjoterapia, suplementacja, opieka psychologa sprawiły, że po tym co przeszłam jestem w naprawdę dobrej formie. Staram się normalnie pracować, korzystać z życia. Zaczęłam się nawet interesować psychoonkologią. Pojawiają się też gorsze dni, ale z biegiem czasu jest ich coraz mniej. Leki, badania wykonywane prywatnie w czasie COVID-u, badania genetyczne, opieka specjalistów – to olbrzymie koszty. Trzeba się z tego „odkopać”. Małymi kroczkami idę do przodu, ale to wciąż sporo pracy, wizyt, konsultacji, leków. Trochę to przerysowuję, ale z punktu widzenia pacjenta onkologicznego, największe wsparcie potrzebne jest na etapie, kiedy „nie ma włosów”. Bo wtedy faktycznie „widać” chorobę. A niestety bardzo niewiele się mówi o tym, że choroba onkologiczna nie kończy się z dniem zakończenia chemioterapii.
[1] mgr Grzegorz Orlof, Rehabilitacja Krakowska
[2] dr n. med. Marcin Migaczewski, specjalista chirurgii ogólnej i onkologicznej z Kliniki Chirurgii Ogólnej, Onkologicznej, Metabolicznej oraz Stanów Nagłych NSSU w Krakowie
[3] Dr n. med. Paweł Potocki, onkolog kliniczny Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie
Twoja historia
Jeśli chcesz podzielić się swoją historią napisz do nas.
Historia Mateusza
Mam na imię Mateusz i moja historia, związana z rakiem jelita grubego, zaczęła się w ostatnich dniach 2021 roku i składa się z wyjątkowych zbiegów okoliczności oraz szokującego zakończenia. Objawy zwiastujące nadchodzące kłopoty były, jak na ten nowotwór, bardzo niespecyficzne. W trakcie świąt Bożego Narodzenia pojawiła się gorączka sięgająca 39 st. C. Podejrzewałem COVID-19, więc… Czytaj więcej Historia Mateusza
Historia Aleksandry
Mam na imię Aleksandra, mam 33 lata, jestem lekarką w trakcie rezydentury z pediatrii. Dwa lata temu choroba zaskoczyła mnie na osiem miesięcy przed ukończeniem mojej specjalizacji. Zawsze byłam osobą wysportowaną. Bardzo lubię kolarstwo szosowe, uprawiałam jogę, chodziłam na siłownię. Dbałam też o swoją dietę i regularnie się badałam. Byłam bardzo zdrową, aktywną 31-latką. W… Czytaj więcej Historia Aleksandry
Historia Grzegorza
Trzydzieści lat temu lekarze pierwszego kontaktu nie byli tak skorzy jak obecnie, by od razu podejrzewać chorobę onkologiczną. Dlatego przez kilka lat dokuczające mi krwawienia czy zaburzenia wypróżnień interpretowali jako wynik stresu. Nie protestowałem, bo faktycznie jestem dość nerwowy. Jednak, gdy dolegliwości nie ustępowały, trafiłem wreszcie w 1996 roku do onkologa. Miałem wtedy 36 lat.… Czytaj więcej Historia Grzegorza
Historia Doroty
W momencie, gdy usłyszałam diagnozę, byłam dość młodą osobą. Miałam 36 lat, pracowałam. Mój świat wtedy runął! Bezpośrednim powodem wizyty u lekarza były biegunki, ale tak naprawdę problemy gastryczne miałam odkąd pamiętam. Były to przede wszystkim zaparcia, rzadziej biegunki. Miałam blokadę psychiczną, która związana była z problemem korzystania z toalet w miejscach publicznych czy na… Czytaj więcej Historia Doroty
Historia Weroniki
Moja historia onkologiczna rozpoczyna się w styczniu 2021 roku. Czyli praktycznie „w samym centrum” pandemii COVID-19. Jak to w większości przypadków – o chorobie dowiedziałam się zupełnie przypadkiem. W największym skrócie mówiąc, dość długo zmagałam się z bólem kręgosłupa. Przyczyny bólu przez neurologa oraz lekarza rehabilitacji były niestety bagatelizowane i to niestety doprowadziło do tego,… Czytaj więcej Historia Weroniki
Historia Marzeny
Mam na imię Marzena, mam 45 lat, wspaniałego męża i troje dzieci, najlepszych! Mam też raka, jednego z najgorszych, rzadkiego, bardzo złośliwego, źle rokującego…RDŻ (rak dróg żółciowych). Zawsze byłam szczupła, biegam (mam na koncie kilka półmaratonów) pływam, jeżdżę na rowerze. Nie palę papierosów, ale jestem uzależniona od kawy 🙂 Może brzmi trochę śmiesznie ale całe… Czytaj więcej Historia Marzeny
Historia Ilony
Mam na imię Ilona, za moment kończę 43 lata i od 15-tu lat mieszkam w Anglii. 3 lata temu zdiagnozowano u mnie raka dróg żółciowych, chorobę o której istnieniu nie wiedziałam ani ja, ani nikt z moich bliskich, znajomych, ani kolegów. Moja choroba, jak zresztą u wielu osób, rozwinęła się na długo przed oficjalną diagnozą.… Czytaj więcej Historia Ilony
Historia Magdaleny
Ważne, by nigdy się nie poddawać nawet jak w pewnej chwili wydaje się, że świat zbuntował się przeciwko nam. Mam 38 lat, partnera i poukładane życie prywatne i zawodowe. Od zawsze byłam osobą bardzo aktywną, mimo wielu obowiązków zawodowych znajdowałam czas na hobby jakim jest sport. Lubię ćwiczyć na siłowni i biegać. Obecnie sport traktuję… Czytaj więcej Historia Magdaleny
Historia Bożeny
Przykre skutki kłamstwa Warto być szczerym ze swoim lekarzem. Dość boleśnie przekonała się o tym pani Bożena, która zataiła przed lekarzem, że zaordynowana przez niego kuracja nie przyniosła oczekiwanego rezultatu. A wszystko dlatego, że panicznie bała się kolonoskopii. Zaczęło się od objawów gastrycznych. Biegunka na przemian z zaparciem, wzdęcia brzucha, gazy. O tych objawach Bożena… Czytaj więcej Historia Bożeny
Historia Anity
Czas przebudzenia Anita od dziesięciu lat zmaga się chorobą Addisona-Biermera, którą potocznie nazywa się anemią złośliwą. To schorzenie autoimmunologiczne objawiające się niedokrwistością wywołaną zaburzeniem wchłaniania witaminy B12. Przez te wszystkie lata była pod opieką hematologa, ale żaden z lekarzy nie wspomniał o tym, że schorzenie istotnie zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory układu pokarmowego. Kobieta regularnie… Czytaj więcej Historia Anity
Historia Barbary
Pani Barbara Fundament pacjentka oddziału onkologicznego Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie opowiada o swoich zmaganiach z chorobą onkologiczną i zachęca do badań profilaktycznych.
Historia Justyny
Justyna – wrzodziejące zapalenie jelita grubego Trudna, ale odpowiedzialna decyzja Wydaje się krucha, jak porcelanowa lalka. Ale to pozory. Ta młoda kobieta dobrze wie na czym polega prawdziwe życie i ile trzeba znieść, aby choroba nie dominowała nad wszystkim, czego się pragnie. Justyna Dziomdziora od dziecka miała problemy z jelitami. Często skarżyła się na ból… Czytaj więcej Historia Justyny
Historia Grażyny
U Pani Grażyny Mołas raka jelita grubego zdiagnozowano w 2021 roku. Miała dwukrotnie pozytywny wynik testu na krew utajony w kale. Zgłosiła się do lekarza POZ i rozpoczęła się jej podróż przez kolejne etapy diagnozy i terapii.
Historia Sandry
Choroba jest częścią mojego życia, ale go nie dominuje Woody Allen powiedział – jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach na przyszłość. No cóż, bywa tak, że nasze spokojne i zaplanowane życie w jednej chwili wywraca się do góry nogami. Nagle stajesz twarzą w twarz z przeciwnikiem, który jest bezwzględny, okrutny i nie… Czytaj więcej Historia Sandry
Historia Janusza
U Pana Janusza Lichtarskiego zdiagnozowano raka jelita grubego, kiedy miał zaledwie 40 lat. Choroba zmieniła jego życie w wielu aspektach. Opowiada o tym jak radzi sobie z wyzwaniami związanymi z chorobą i ile mieniła w jego życiu.
Historia Edwarda
U Pana Edwarda Sosińskiego raka jelita grubego zdiagnozowano w czerwcu 2021 roku. 82-letni wrocławianin opowiada jak wyglądała jego diagnoza, dotychczasowe leczenie i jak radzi sobie z chorobą.
Historia Radka
Mam na imię Radek. Moja historia z rakiem trzustki zaczęła się od wystąpienia objawów żółtaczki mechanicznej, która przeszkadzała mi w trakcie treningów tenisowych. Czułem, że z jakiegoś powodu przegrywam z kolegami, z którymi wcześniej wygrywałem. To właśnie żółtaczka spowodowała, że zgłosiłem się do lekarza, a ten bez zbędnej zwłoki skierował mnie do szpitala na badania.… Czytaj więcej Historia Radka
Historia Ireneusza
Z wielkim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Ireneusza w grudniu 2021 roku. Nasze wyrazy współczucia i nieustające wsparcie przekazujemy żonie Ireneusza, Beacie. Ireneusz był bardzo aktywny i zaangażowany dzieląc się swoją historia i doświadczeniem w ramach współpracy z naszą Fundacją, a także z Digestive Cancers Europe (DiCE). Mimo pogarszającego się stanu zdrowia sam motywował innych,… Czytaj więcej Historia Ireneusza
Historia Roberta
Ważne jest, aby wierzyć w zwycięstwo Robert Mam 46 lat, cudowną rodzinę i poukładane życie. Jestem człowiekiem aktywnym – biegam, gram w tenisa. Nie jestem otyły. Uważam, że w tym wieku każdy mężczyzna powinien zainteresować się swoim zdrowiem, zrobić badania, aby mieć pewność, że nic złego się nie dzieje. Nie miałem żadnych niepokojących objawów. Jem… Czytaj więcej Historia Roberta
Historia Krzysztofa
„Życie to najlepszy nauczyciel pokory i cierpliwości.” Ryzyko zachorowania na raka jelita grubego wzrasta, jeśli tę samą chorobę rozpoznano u krewnego w pierwszej linii (rodzic, rodzeństwo, dziecko). U Krzysztofa zdiagnozowano raka jelita grubego w 2020 roku, kiedy miał 37 lat. Na tę samą chorobę w wieku 42 lat zmarła jego mama. Od kilku lat… Czytaj więcej Historia Krzysztofa
Historia Tomasza
Rak jelita grubego jest nowotworem podstępnym. Nie daje objawów, a jeśli już, to są one niejednoznaczne i często mylnie diagnozowane przez lekarzy. Przekonał się o tym Tomasz, który zachorował na raka jelita grubego w młodym wieku i dla niego zupełnie nieoczekiwanie. Zdiagnozowanie nowotworu w przypadku Tomasza było zupełnym przypadkiem. Przedłużające się zatrucie pokarmowe skłoniło go… Czytaj więcej Historia Tomasza
Historia Wiesława
Rak jelita grubego to jeden z bardziej podstępnych nowotworów, który rozwija się przez długi czas nie dając żadnych objawów. Tak było w przypadku bohatera tej historii, który dowiedział się o chorobie podczas rutynowych badań. Wiesław zgłosił się do lekarza w 2017, by wykonać badania kontrolne. Z uwagi na to, że ukończył 50. rok życia lekarka… Czytaj więcej Historia Wiesława
Historia Kasi
Kasia odeszła 11 czerwca 2023r. w wieku 42 lat, po 9 latach od diagnozy raka trzustki. Kasia będzie żyć dalej w naszej pamięci i sercach. Jest symbolem niezłomności i radości życia. Dziękujemy za to, że pomagałaś nam w dawaniu nadziei innym i w Twoje zaangażowanie w nasze krajowe i międzynarodowe projekty. Spoczywaj w pokoju. Nazywam… Czytaj więcej Historia Kasi
Historia Patrycji
Zawsze chciałam schudnąć, lecz tym razem chciałam zrobić to dobrze i mądrze. Skonsultowałam się więc z lekarką, która zleciła badania kontrolne, w tym USG jamy brzusznej. Była środa, druga połowa lipca, moja przyjaciółka za 2 i pół tygodnia wychodziła za mąż i to miał być jeden z najradośniejszych miesięcy ostatnich lat. Ale… podczas badania okazało… Czytaj więcej Historia Patrycji
Historia Barbary
„Nikt z nas nie spodziewa się, że to właśnie ktoś z nas pewnego dnia zachoruje na raka. Bez względu na to, co pokazują statystyki chorób nowotworowych, bardzo mało osób bierze pod uwagę, że te liczby mogą odnieść się do ich osobistej sytuacji. Muszę przyznać, że tak było i w moim przypadku. Kiedy w listopadzie 2006… Czytaj więcej Historia Barbary