Historia Jurka

jurek

Historia Jurka

Choroba odmieniła mój świat i zmieniła życie. Zwolniłem tempo do niezbędnego minimum, zacząłem uważać na dietę, dużo ćwiczyć i spacerować, robić sobie drobne przyjemności, regularnie kłaść się spać i jak najczęściej przebywać z ukochaną osobą.

CHOROBA ODMIENIŁA MOJE ŻYCIE NA… BARDZIEJ WARTOŚCIOWE

Rak – diagnoza, której nikt nie chce usłyszeć. W moim przypadku było to niespodziewane, bo czułem się świetnie – jedyną dolegliwością było to, że ostatnio osłabł mój strumień moczu. Na polecenie lekarza zrobiłem tomografię prostaty, która poza przerostem nie pokazała nic niepokojącego, za to na jelicie grubym znaleziono nacieki. Biopsja nie pozostawiała wątpliwości. Lekarz powiedział, że czeka mnie pakiet badań i chemioterapia.

W kwadrans później, stojąc przed szpitalem czułem: niedowierzanie, złość i przerażenie. Rak? Od czego? Ponad 30 lat jestem wegetarianinem, nie lubię alkoholu, regularnie chodzę do siłowni, mam znakomitą kondycję, praca mnie satysfakcjonuje, staram się nie denerwować byle czym, w dodatku gotujemy posiłki w domu… A jednak złapałem choróbsko. Właściwie każdy w moim wieku (65 l.) powinien spodziewać się, że dopadnie go jakaś poważa choroba, ale zwykle kojarzymy ją z osobami w mocno podeszłym wieku, które są słabe, schorowane, często niedołężne. Ale silny mężczyzna…?

Po przyjściu do domu zacząłem wertować Internet i okazało się, że w moim przypadku szanse na pełne wyleczenie są małe: zadaniem lekarza jest, przede wszystkim, powstrzymać rozwój choroby i sprawić, by stała się przewlekła. A więc to koniec? – pomyślałem. Cóż, miałem fajne życie, duże sukcesy zawodowe, dużo podróżowałem i – co najważniejsze – kochałem (jestem w związku od 30 lat i były to naprawdę piękne lata). Teraz pora odejść z tego świata – przemknęło mi przez głowę. Ale po chwili pojawił się bunt: zaraz, zaraz, średni wiek życia mężczyzny w naszym kraju to 75 lat. Mam więc odpuścić 10 lat? Tak bez walki? Wykluczone!

Moja druga, ukochana połowa przyjęła wiadomość z niedowierzaniem, ale natychmiast dostałem tak wielkie wsparcie, że pomyślałem, iż będę walczył. Poszedłem na samotny spacer, by wszystko sobie poukładać. Nagle pojawił się lęk: coś szeptało mi do ucha: umrzesz, to twoje ostatnie miesiące. Już prawie bym w to uwierzył, jednak natychmiast przyszła inna myśl: każdy kiedyś umrze tyle tylko, że nikt nie wie, kiedy to się stanie. Natychmiast przypomniał mi się mój serdeczny kolega, który niedawno pożegnał ten świat – nie pił, nie palił, starał się dobrze odżywiać, nie miał nadwagi, był w szczęśliwym związku i… zawał. Odszedł niemal w jednej chwili, miał 57 lat. Do dziś nie mogę uwierzyć, że nie ma go z nami. I właśnie wtedy zrozumiałem, że każdego dnia, w każdej chwili stąpamy po cienkiej krawędzi życia i śmierci. Ale uświadamiamy to sobie wówczas, gdy dotknie nas poważna choroba.

Jako że od lat interesowałem się medycyną naturalną, w tym chińską wiedziałem, iż rak to odpowiedź organizmu, który jest zakwaszony i domaga się równowagi. Co prawda, w naszym domu jemy dużo kasz, nasion, orzechów, warzyw i owoców, a więc produktów, które odkwaszają organizm, ale, mimo to, równowaga została zachwiana. Gdzie więc popełniłem błąd? Odpowiedź przyszła natychmiast: od zawsze uwielbiałem słodycze i od lat codziennie je jadłem i to w sporej ilości (niestety, głównie te ze sklepu, bo nie zawsze jest czas na upieczenie domowego ciasta). Moje ulubione sery żółte i kawa też się przyczyniły do choroby. Po przyjściu do domu sięgnąłem po książki, które kiedyś czytałem, a po lekturze postanowiłem zmodyfikować dietę: zero słodyczy, kawy, przetworzonej żywności (nieraz zdarzało się nam ją jeść), żółtych serów, śmietany, ostrych przypraw.

Aby odkwasić organizm medycyna chińska zaleca proso, a więc kaszę jaglaną – dotychczas jedliśmy ją dwa razy w tygodniu, teraz będzie na talerzu codziennie na śniadanie. Z kolei na obiad mnóstwo warzyw (większość gotowanych) oraz garść zieleniny (nać, koper, seler, świeże zioła, itp.). Na kolację – kasza orkiszowa, jęczmienna, owsiana lub nie palona gryczana z duszonymi warzywami, owocami, albo chudym twarogiem i koniecznie z pestkami dyni lub słonecznika, albo nie prażonymi orzechami (smażone, prażone, grillowane jest rakotwórcze). Kolejne postanowienie: przynajmniej dwa gotowane, gorące posiłki dziennie. 2 – 3 razy dziennie zioła na odkwaszenie – pokrzywa, skrzyp, mniszek lekarski i inne polecane przez naturoterapeutów.

Ponadto modyfikacja gimnastyki: nie spieszyć się by „zaliczyć” trening tylko wyluzować. No i mniej ćwiczeń siłowych, za to więcej aerobiku, jazdy na rowerze i spacerów.

Kolejną ważną rzeczą było zwolnienie tempa zawodowego. Dotychczas praca dawała mi wielką satysfakcję, czułem dreszcz ekscytacji, kiedy mówiono i pisano o moich dokonaniach (uprawiam zawód artystyczny). Nagle dotarło do mnie, że chwilowy sukces zbyt często bywa okupiony pośpiechem, stresem, zarwanymi nocami… Przyszła myśl: Nie goń za kolejnym sukcesem. Nawet, jeśli ci się to uda i będą o tobie mówić i pisać pamiętaj, że za sto lat będziesz jedynie zapisem w Wikipedii, a za milion lat nie będzie nawet Wikipedii. Postanowiłem, że na przyszłość będę kontynuował jeden projekt (a nie trzy, jak mi się nieraz zdarzało) i będę go robił spokojnie, bez najmniejszego stresu, nie przejmując się trudnościami – jak się uda to dobrze, jak nie wyjdzie, to będzie to znaczyć, iż moja praca nie jest potrzebna do rozwoju naszej cywilizacji i Wszechświat doskonale się bez niej obejdzie.

Na razie jednak odłożyłem twórczość postanawiając zająć się wyłącznie sobą i życiem rodzinnym. Nie było łatwo: niekiedy, szczególnie, gdy byłem sam w domu przychodził lęk i poczucie beznadziei, nocami nie mogłem spać. Na szczęście psychiatria ma dziś ogromne możliwości – leki antydepresyjne i przeciw lękowe pomogły mi zachować równowagę. Sięgnąłem też po książkę, którą kiedyś czytałem „Lecz swoje ciało”. Autorka – Louise Hay jest psychoterapeutką i udowadnia, iż każda choroba bierze się z niewłaściwego wzorca myślenia, który trzeba odrzucić i na jego miejsce wstawić nowy. Jako że sama swego czasu zapadła na raka, praca nad poprawą wzorców myślenia (także inne formy terapii) przywróciły jej zdrowie. Postanowiłem wziąć sobie do serca wszystko co napisała.

Choroba odmieniła mój świat i zmieniła życie. Zwolniłem tempo do niezbędnego minimum, zacząłem uważać na dietę, dużo ćwiczyć i spacerować, robić sobie drobne przyjemności, regularnie kłaść się spać i jak najczęściej przebywać z ukochaną osobą. Nagle zrozumiałem, że ten nowy styl bardzo mi odpowiada i jest zgodny z moją wewnętrzną naturą, którą dotychczas nakłaniałem do życia według wymyślonego przeze mnie grafiku. Przestałem się zamartwiać dniem jutrzejszym i robiłem wszystko, by żyć tu i teraz. Za radą słów autorki wspomnianej książki zrozumiałem, że wszelkie urazy i pretensje w stosunku do kogoś nie mają sensu, bo zaburzają naszą energię – tym, co nam zaszkodzili trzeba wybaczyć i zapomnieć. W końcu każdy z nas ma swoje wady i przywary i bywa, że nie zawsze potrafimy dać drugiemu człowiekowi wystarczającą dozę empatii i miłości. Skoro ja potrafiłem nieraz się złościć na innych, to ci „inni” też mają do tego prawo. Cóż, nikt z nas nie przeskoczy samego siebie. Zrozumiałem, że nie warto nosić w sobie urazy, żalu czy pretensji do innych ludzi – czymże są czyjeś słowa wypowiedziane w złości w stosunku do nieskończoności i wieczności Wszechświata?

Wprowadziłem też do swego grafiku codzienną modlitwę połączoną z medytacją; zawsze byłem wierzący, ale nie utożsamiałem się z żadną religią – wierzyłem, że gdzieś „tam” jest Najwyższa Istota (jedni nazywają ją Bogiem, inni – Absolutem lub Energią), która stworzyła kosmos i opiekuje się nim. Wcześniej, od czasu do czasu prowadziłem monologi z tą Istotą, teraz postanowiłem rozmawiać z nią codziennie: zadawać pytania i szukać odpowiedzi – taka modlitwa połączona z medytacją odświeża umysł i wycisza. Gdy zmieniłem swój styl życia poczułem się jak nowo narodzony. To wszystko wydarzyło się w ciągu kilku dni po diagnozie. Teraz czekam na chemioterapię i wierzę, że wszystko będzie dobrze.

Jurek M.

Twoja historia

Jeśli chcesz podzielić się swoją historią napisz do nas.

Skontaktuj się z nami.

Możesz nas obserwować na naszych kanałach w mediach społecznościowych

Szukaj

Porozmawiaj z innymi pacjentami

Rozmowa z innymi pacjentami może być bardzo pomocna. Rozmawiając z innymi osobami zmagającymi się z podobnymi problemami możesz uzyskać poradę lub po prostu poczuć ulgę.

Znajdź innych pacjentów poprzez naszą stronę na Facebook'u